czwartek, 27 grudnia 2012

[ o1 ] Czyli jak to wszystko się zaczęło..

                                                        Rozdział 1
Ten wieczór nie różnił się niczym od innych.  Było to kilka dni po moich szesnastych urodzinach. Siedziałam w swoim pokoju i oglądałam na laptopie jakiś horror, którego tytułu teraz nie pamiętam. Na uszach miałam słuchawki, bo mój brat jak zawsze kręcił się po całym domu ze swoimi przyjaciółmi i robili straszny zamęt. Z Danielem miałam normalne relacje rodzeństwa, raz się kłóciliśmy, a raz byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Oczywiście, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Na prawdę cieszyłam się, że mam właśnie takiego brata. Był dość przystojny i..no cóż, chyba każdy go lubił w naszej szkole. On chodził do drugiej klasy liceum, ja do pierwszej, ale nie wstydził się mnie tak, jak jego koledzy swoich młodszych sióstr. Nigdy nie pojmowałam tego, jak można udawać, że się ,, nie zna " swojej siostry czy brata. To po prostu głupie.
Po chwili na ekranie mojego laptopa pojawiła się ciemna postać, a ja ukryłam twarz w dłoniach, by na to nie patrzeć, chociaż i tak podglądałam przez szparki między palcami. Chwilę później, ktoś wbiegł do pokoju, gwałtonie otwierając drzwi. Z moich ust wydobył się cichy pisk i zaledwie sekundę po tym, usłyszałam cichy śmiech Gabriela, przyjaciela mojego brata, w którym się skrycie podkochiwałam od roku. Spojrzałam na niego zirytowana.
- Nie musiałeś tego robic ! - krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką, którą niestety zdążył złapać, wciąż się cicho śmiejąc.
- Żałuj, że nie widziałaś swojej miny, młoda - zakpił, odrzucając delikatnie w moją stronę poduszkę. Pokiwałam głową i sama się zaśmiałam, gdy tylko pomyślałam, jak mogłam wyglądać. Gabriel był ideałem chłopaka, dobrze zbudowany blondyn o niebieskich oczach i dołeczkami w policzkach, gdy się uśmiechał. Wcześniej zawsze myślałam, że chłopacy o takiej urodzie korzystają z tego, co kilka tygodni zmieniają swoje dziewczyny i niczym się nie przjemują, po prostu są zwykłymi egoistami. On był jednak całkiem inny. Nie miał dziewczyny i raczej odrzucał wszystkie, które się w nim podkochiwały ( i właśnie dlatego, nie wiedział, co o nim sądzę ). Był dość wybuchowym chłopakiem, ale na prawdę bardzo liczyło się dla niego dobro drugiego człowieka i nie był samolubny. Ja przynajmniej nie znalam go z takiej strony.
                                                         * * *
Następnego ranka dość wcześnie obudziły mnie hałasy, które dobiegały z parteru naszego domu. Wstałam i natychmiast wyszłam z pokoju, chcąc zobaczyć, co się dzieje. I co zastałam ? Spakowane kartony moich rodziców i mojego brata, który stał, rozglądając się dookoła równie zdziwiony jak ja. Zbiegłam po schodach i napotkałam na moją mamę.
- Co się dzieje ? - zapytałam, unosząc brew ku górze. Nie miałam pojęcia, o co chodzi. Myślałam, że być może jakiś remont, o którym ja nie wiedziałam, czy coś w tym stylu. Odpowiedź mojej mamy jednak całkowicie mnie zszokowała. Ani trochę się nie spodziewałam tego, co usłyszałam.
- Wyjeżdżamy - odpowiedziała beznamiętnie Victoria, bo tak właśnie miała na imię moja matka. - To znaczy..ja i tata wyjeżdżamy. Wy zostajecie tutaj - dodała po chwili. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Całkowicie mnie zaskoczyła i nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć. Jak to oni wyjeżdżają ?! A co ze mną i z Danielem ?! Zostawią nas samych, na pastwę losu ? Na pewno byśmy sobie jakoś poradzili..ale przecież tak nie można !
- Jak to ?! - usłyszałam za sobą zbulwersowany głos swojego brata. Nie dziwiłam się jego zdenerwowaniu, bo to co mama powiedziała, było całkiem niedorzeczne !
- Tata dostał propozycję pracy we Francji. - odpowiedziała. Już chciałam zapytać, dlaczego my również nie możemy jechać, jednak on wyprzedziła mnie z odpowiedzią. - Stwierdziliśmy z tatą, że lepiej, jak zostaniecie na razie tutaj. Będziecie przyjeżdżać do nas na dni wolne od szkoły. Zmiana otoczenia zbyt dobrze na was nie wpłynie. - po tych słowach mojej matki, spojrzałam na mojego brata, nie ukrywając swojego zirytowania, a zarazem smutku. Jak oni mogli chcieć nas tak zostawić ? Czy na prawdę pieniądze i praca są dla nich ważniejsi ?!
- Zaopiekuje się wami cioctka Laura - rozległ się nagle głos mojego ojca, który akurat wszedł do domu. Ciotka Laura ?! Dlaczego akurat ona ?! Czułam, że to będzie najgorszy czas w moim życiu. Laura była trzydziestolatką, która była strasznie ułożoną kobietą. Nie miała własnych dzieci, więc nawet, gdy tylko przyjeżdżała do nas w odwiedziny, pouczała mnie i Daniela, co powinniśmy robić, a czego nie. - Powinna tutaj zaraz być, za godzinę mamy samolot - dodał. Dosłownie szczęka mi opadła, słysząc te słowa. Dzisiaj ?! Dlaczego nic wcześniej nam nie powiedzieli ?!
- W takim razie, do widzenia - odpowiedziałam, nie ukrywając swojego rozgoryczenia całą tą sytuacją i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim, by nie mogli do niego wejść, po czym  przebrałam się w krótkie spodenki i bluzkę, nieco się ogarnęłam i znów wyszłam. Do kieszeni schowałam odtwarzacz MP3, a swoje długie czarne włosy związałam w kucyk. Wyszłam z domu, nie zwracając uwagi na żadnego z moich rodziców i ruszyłam w stronę stadionu, żeby pobiegać. Tak, zawsze biegałam, gdy coś było nie tak i mi się nie podobało.
                                                          * * *
Do domu wróciłam około dwóch godzin później. Mogłam się tylko domyślić, że zastanę tam ciotkę i brata. I oczywiście, tak było. Z Laurą nawet się nie przywitałam, tylko od razu ruszyłam do łazienki, po drodze biorąc telefon z pokoju, na którego wyświetlaczu zauważyłam kilkanaście nieodebranych połączeń od rodziców i kilka wiadomości, których nawet nie przeczytałam. Skoro chcieli nas tutaj zostawiać, to mogli całkowicie zerwać z nami kontakt ! Tak na prawdę nie miałam ochoty więcej z nimi rozmawiać.
________________________
No i jest pierwszy rozdział. Nie wiem, czy Wam się spodoba, ja jestem jednak z niego nawet zadowolona. Jest to początek, więc może wydać Wam się mało ciekawy, ale to Wasza opinia i mam nadzieję, że szczerze ją wyrazicie w komentarzu, czy coś ;d
Kolejny rozdział już niebawem ;*

sobota, 15 grudnia 2012

[ 00 ] Prolog

- Dzisiaj w naszym programie gościmy nowo upieczoną piosenkarkę, Nicolę Jakel ! - usłyszałam głos prezenterki, Judy Ciriner i wyszłam zza kulisów. Podeszłam do kobiety i przywitałam się z nią, chociaż już to dzisiaj robiłam. Ale przecież to jest show... wszyscy muszą myśleć, że to nasze pierwsze spotkanie dzisiejszego dnia. 
Przysiadłam na fotelu stojącym na przeciwko kobiety i spoglądałam na nią, czekając aż zacznie naszą rozmowę. Oczywiście, od razu musiała zacząć wypytywać o dość osobiste rzeczy. Był to mój pierwszy wywiad i nie zamierzałam odpowiadać na każde jej pytanie.
- W naszych czasach, w dwudziestym pierwszym wieku wielu młodych ludzi wybija się na szczyt dzięki internetowi, właściwie nie mając żadnego pojęcia o muzyce. Jak to możliwe, że ty wybiłaś się bez pokazywania się w internecie ? - zapytała ciemnowłosa kobieta, lustrując mnie wzrokiem. Zaśmiałam się cicho i pokiwałam głową.
- Wiesz, to nie tak, że nie było mnie w internecie. Uwierz mi, że na moim profilu na youtube jest pełno filmików, na których można usłyszeć jak śpiewam i gram na gitarze bądź pianinie.Ja po prostu nie liczyłam na szczęście, tylko wytrwale pracowałam - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie w stronę kamery.
- Ale masz dopiero dziewiętnaście lat. Jak dawałaś sobie radę ze szkołą, życiem osobistym i śpiewaniem na raz ? To nie jest takie łatwe..- stwierdziła Judy. Miała rację, to nie jest takie łatwe. Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, jak cholernie trudne to jest, tak na prawdę. Nie myślę, że bycie prezenterką jest łatwe, ale ona jest nieco starsza, no i wystarczyło, że przyszła na casting i przeprowadziła wywiad z jakąś osobą. Ja pracowałam przez kilka lat. Jednak..nie mam żalu o to, że mimo to ona jest równie bardzo znana jak ja.
- Życie bardzo dało mi w kość... Nigdy nie wyobrażałam sobie, że z największego nieszczęścia jakie może spotkać człowieka można spełnić swoje marzenia..- mówiłam dalej, jednak po chwili kobieta mi przerwała. Nie wierzyła w to, że mogłam przeżyć coś na prawdę złego. Dla niej byłam tylko rozkapryszoną dziewczyną, która dostała wszystko, czego chciała.
- To może opowiesz nam swoją historię, jak mimo największego nieszczęścia stałaś się sławna ? - zaproponowała. Nie byłam pewna, czy powinnam to robić. Żadne media nie znały mojej historii...Stwierdziłam, że czas, by to się zmieniło. Być może ludzie zaczną mnie postrzegać jako pracowitego człowieka, a nie zwykłą gwiazdkę.
- Dobrze..więc, zacznijmy od początku...

______________________________
Oto jest i prolog. Jestem nim nieco zawiedziona, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Wyraźcie swoje zdanie o nim, nawet jeśli Wam się nie podobało.. w końcu krytyka pomaga. ;d
Następny rozdział już niebawem.